środa, 17 lipca 2013

Pościel - moja pierwsza


Kolejny uszytek był bardzo praktyczny.
Cierpię ostatnio na deficyt pościelowy. Jako, że w mojej ukochanej hurtowni wypatrzyłam piękne materiały pościelowe, w naprawdę dobrej cenie, postanowiłam nabyć jeden i sprawdzić się w szyciu wielkogabarytowym.
Właśnie te rozmiary były dla mnie wyzwaniem. Pościel jak pościel, trudna do uszycia nie jest, przecież to tylko proste szwy, zamek i koniec. Owszem wszystko to prawda i samo szycie to była pestka, ale przygotowanie się do szycia, uff, to mi zajęło wieczność.
Zaczęłam od ... sprzątania salonu :-), odkurzyłam i umyłam podłogi, dopiero wtedy rozłożyłam się ze swoją płachtą aby ją kroić. Kołdrę mam 1,4m, więc musiałam trochę boki pociachać, ale też sprawdzić jak wzór idzie, aby pościel w ostatecznym rozrachunku wyglądała jak najlepiej.
Na zdjęciach pościel trochę słabo wyszła, szczerze mówiąc nie bardzo miałam pomysł na sfotografowanie jej :-). Tak czy inaczej, takie spłowiałe kolory są oryginalnie i bardzo mi się podobają. A sama pościel po praniu zrobiła się super miękka, pachnąca i już od pierwszego spania ją uwielbiam.


Mam ostatnio wrażenie, że bardzo emocjonalnie podchodzę do wszystkich swoich uszytków :-). Ale z drugiej strony szyję rzeczy, które są akurat potrzebne, więc nic dziwnego, że z braku laku są noszone i używane :-).

Pościel uszyłam 22 maja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz