niedziela, 21 kwietnia 2013

Sztruksowe spodnie

W końcu wiosna. Słońce świeci, jest cieplutko, wszystko się zieleni, aż chce się żyć :-) i szyć :-).
Czekał już od dłuższego czasu projekt spodni dla córci. Kiedyś byłyśmy razem w sklepie i córcia wypatrzyła sobie śliczny sztruksowy materiał wyszywany kwiatkami i cekinkami. Od razu wiedziałam, że będą to spodnie, ale jakoś nie złożyło się z tym szyciem.
Wczoraj postanowiłam zająć się tematem, poszłam spać dopiero o drugiej nad ranem, ale szczęśliwa, bo udało mi się je skończyć.
To w sumie pierwsze wyjściowe wdzianko dla moich dzieci, i jak dla mnie to trochę skomplikowane, bo kieszenie chciałam żeby były, a wcześniej tego nie robiłam, bo wzorek musi się jakoś układać, więc trzeba było wszystko sensownie na materiale rozmieścić. Wciąż jeszcze szycie to dla mnie mozolna praca, ale fajna.
Spodnie się udały, pasują i właściwie nie wymagały żadnych poprawek. pomimo starań, kieszenie trochę szwankują, chyba za duże je zrobiłam i jak córcia się rusza, to widać białą podszewkę, której użyłam do środa, ale poza tym większych uwag nie mam :-).



Indiańska sukienka

Wciąż przedłużająca się zima, całkowicie wyssała moją energię. Nie chciało mi się nic robić, nawet szyć. 
Zbawiennym okazał się indiański dzień organizowany w przedszkolu. Rozmawiałam z córcią o Indianach, pokazywałam zdjęcia i okazało się, że tak ją to interesuje, że postanowiłyśmy specjalnie na ten dzień uszyć jej indiańską sukienkę. 
Przyznaję, że córcia była tak zaaferowana całą sprawą, że asystowała mi do bardzo późnych godzin nocnych, byle tylko zobaczyć ostateczny efekt, że nie wspomnę o całej pracy po drodze: dobór materiałów i wszystkich ozdobników... uff napracowałyśmy się, ale fajnie było :-).

Pierwszy raz udało mi się uszyć coś całkowicie tylko z tego co miałam w domu. Ostatnio nie mieszczę się ze swoimi materiałami. Ciągle tylko zwożę do domu znalezione lub sprezentowane lub zakupione materiały i wszystkie akcesoria z myślą, że zrobię to lub tamto, albo na zasadzie, że kiedyś się przyda. Mam już tego dwa wielkie pudła i wypełnione biurko. Wydaje mi się, że to dużo jak na początkującą "krawcową" szyjącą, póki co, tylko od święta :-). 
Silne postanowienie poprawy spowodowało więc, że sukienka jest trochę sztukowana, a rękawki są z innego materiału, bo brązowego już nie starczyło, ale za to wykorzystuję to co mam i zdecydowanie wymaga to wejścia na wyższy poziom kreatywności :-). Córcia mi szalenie w tym pomogła, to niesamowite jakie zaskakujące i fajne pomysły mają dzieciaczki :-).
Efekt końcowy całkiem udany, ku mojemu pełnemu zaskoczeniu, tym bardziej, że pierwszy też raz uszyłam coś całkowicie spontanicznie i bez większych przygotowań :-).

Wszystko działo się na początku kwietnia, ale dopiero teraz dorwałam aparat i moją małą modelkę.