środa, 24 lipca 2013

Fioletowa bluzeczka

Lato to dla mnie nie tylko najlepsza pora roku, która generalnie daj mi energię, ale również świetna pora na szycie. Letnie ciuchy wymagają mniej materiału, są zdecydowanie prostsze w formie, a w przypadku dziecięcych ciuszków to już naprawdę sama przyjemność szycia :-).
Bardzo łatwo, jak tylko ma się na to czas, bawić się w szycie i ekspresem zapełniać szafę dzieci ciuchami, których mimo, że mniejsze, to jednak trzeba dużo więcej niż zimowych, bo są właściwie jednorazowe. Raz włożone są tak upaćkane od trawy, piasku, lodów czy soczków, że zawsze się zastanawiam czy tym razem moja pralka podoła :-).
Kolejny więc uszytek, to bluzeczka dla córci. Miałam w swoich pudłach śliczny skrawek fioletowego materiału w krążki. Na tyle go było niewiele, że właściwie wystarczyło tylko na prostą bluzeczkę bez rękawków. I taką właśnie zrobiłam.
Na zdjęciach załapały się też różowe legginsy, o których pisałam wcześniej i kolejne spodenki synka, o których napiszę później :-).

Niebieskie bermudy - kolejne :-)


Czerwone spodenki miały takie obłożenie, że niezbędna była druga para bermudziaków. To już było proste, miałam już pasujący wykrój, więc wystarczyło tylko pociąć ten śliczny materiał w niebieską kratkę, pozszywać, do tego zamek i już gotowe. Czerwone spodenki są uszyte jak należy i mają nawet kieszenie. Przyznaję, że tym razem ułatwiłam sobie trochę sprawę zrezygnowałam z kieszonek,które właściwie i tak nie są jeszcze przez synka używane. Znów wpadnę w samozachwyt i stwierdzę, że wyszło super i synek świetnie się w nich prezentuje. Jaka tu zasługa moich umiejętności a jaka zasługa modela nie wiem, ale razem wyglądają super :-).

Te spodenki to mój ostatni czerwcowy uszytek :-). W końcu przechodzimy do lipca :-).

Legginsy z falbanką

Zostało mi trochę tego różowego materiału z sukienki, więc aby zrobić z niego użytek/uszytek postanowiłam go wykorzystać na legginsy, znowu dla córci.
To bardzo ciekawa sprawa, że legginsy to ciuch chyba o najkrótszym żywocie w całej garderobie córci. Wszystkie inne ciuchy wychodzą cało, no owszem mają jakieś niespieralne plamy ale generalnie poza tym, jak z nich wyrośnie, dalej wyglądają w miarę porządnie. Natomiast legginsy nigdy nie zdąża się zrobić za małe, zawsze wcześniej powstają straszące dziury na kolanach :-). Zaradna mamusia zaszywa w jakiś sprytny sposób te dziurzyska, ale generalnie rzec trzeba, że legginsów u dziewczynki, a przynajmniej u mojej córci, nigdy za wiele.
Tak więc jest to kolejna rzecz, jak najbardziej przydatna i potrzebna.

Chciałam się ustrzec przed kolejnymi nudnymi legginsami i na szczęście, gdzieś na necie podpatrzyłam fajny patent z falbankami. Bardzo mi się to spodobało, córci zresztą też. Taka drobna rzecz, a powoduje, że te spodenki od razu zrobiły się takie dziewczęce i urocze.
Chyba powinnam przysiąść i całą serię takich spodenek uszyć :-).

Sukienka z falami

Córcia ostatnimi czasy przechodzi transformację. Pamiętam czasy kiedy wszystko co dziewczęce było be, a czesanie włosów to największa kara. Ubranie jej w sukienkę było praktycznie niemożliwe albo zaszczycała nas tym tylko od święta :-). Od jakiegoś już dłuższego czasu moja córcia jest fanką koników i wszystkich księżniczek i wróżek, a to w oczywisty sposób wpłynęło również na wybór garderoby.
Parę sukienek w szafie owszem zawsze miała, ale ostatnio nie nadążam z ich praniem, bo córcia najchętniej codziennie by je wkładała. 
Następny więc uszytek to sukienka dla córci.
W mojej hurtowni wykopałam śliczne dzianinki z dużą ilością różowego koloru :-) i na wzór sukieneczki, którą bardzo lubię, uszyłam kolejną.

Na potrzeby forum postanowiłam nawet cyknąc fotkę z etapu krojenia :-). Jakie to zaskakujące, że z takich w sumie prostych i mało atrakcyjnych form wychodzi fajna, dziewczęca sukienusia.

środa, 17 lipca 2013

Pościel - moja pierwsza


Kolejny uszytek był bardzo praktyczny.
Cierpię ostatnio na deficyt pościelowy. Jako, że w mojej ukochanej hurtowni wypatrzyłam piękne materiały pościelowe, w naprawdę dobrej cenie, postanowiłam nabyć jeden i sprawdzić się w szyciu wielkogabarytowym.
Właśnie te rozmiary były dla mnie wyzwaniem. Pościel jak pościel, trudna do uszycia nie jest, przecież to tylko proste szwy, zamek i koniec. Owszem wszystko to prawda i samo szycie to była pestka, ale przygotowanie się do szycia, uff, to mi zajęło wieczność.
Zaczęłam od ... sprzątania salonu :-), odkurzyłam i umyłam podłogi, dopiero wtedy rozłożyłam się ze swoją płachtą aby ją kroić. Kołdrę mam 1,4m, więc musiałam trochę boki pociachać, ale też sprawdzić jak wzór idzie, aby pościel w ostatecznym rozrachunku wyglądała jak najlepiej.
Na zdjęciach pościel trochę słabo wyszła, szczerze mówiąc nie bardzo miałam pomysł na sfotografowanie jej :-). Tak czy inaczej, takie spłowiałe kolory są oryginalnie i bardzo mi się podobają. A sama pościel po praniu zrobiła się super miękka, pachnąca i już od pierwszego spania ją uwielbiam.


Mam ostatnio wrażenie, że bardzo emocjonalnie podchodzę do wszystkich swoich uszytków :-). Ale z drugiej strony szyję rzeczy, które są akurat potrzebne, więc nic dziwnego, że z braku laku są noszone i używane :-).

Pościel uszyłam 22 maja.

Słoneczna bluzeczka

Zaraz po spodenkach dla synka uszyłam żółtą jak słońce bluzeczkę dla córci. Bluzeczka powstała w tempie ekspresowy. Założenie było takie, że ma być to koszulka szargajka na podwórko. Nie musi być super elegancka, ma mieć prosty krój, być wygodna i zachwycać kolorem w słoneczny dzień :-).
Efekt osiągnięty, szczególnie w połączeniu z fuksjowymi spodenkami.
córcię widać z daleka, więc  jak ostatnio zgubiła się bidulka w sklepie, dzięki szałowemu połączeniu kolorów odnalazłam ją zanim na dobre się wystraszyła.

Zdjęcia wrzucę, jak tylko uda mi się cyknąć córcię (koniecznie w tych fuksjowych spodenkach :-)).

24-07-2013
Mam zdjęcie koszulki, więc je umieszczam.
Niestety nie w komplecie z fuksjowymi spodenkami i niestety widoczny tylko górny fragment (dół w sumie jest wykończony na prosto, więc i tak niewielka strata :-)).
Moja córcia miewa szalone pomysły i tego akurat dnia wymyśliła sobie dzień przebieranek. Wyciągnęła pudło z różnymi strojami i gadżetami i postanowiła przebrać się za żółtego króliczka :-). Efekt baardzo udany, tym bardziej, że obok biegało drugie żółte stworzenie - synek przebrany za dynię :-).

Czerwone bermudy

Oj, zaniedbałam bloga, zaniedbałam. Już połowa lipca jest, a ja mam jeszcze zaległości z maja. Tak,tak ... z maja. Bloga zaniedbałam, ale maszyny nie :-). Szyłam na potęgę głównie dla dzieci, bo to naprawdę sama frajda dla nich szyć. Dla synka uszyłam już ze trzy pary spodni, dla córci bluzeczki i sukienki, i jeszcze pościel i dalej szyję. Właśnie skończyłam śliczną pasiastą sukienkę - cudeńko. Ale wszystko po kolei.
 
Na początek majowy uszytek - spodnie dla synka. Pierwszy raz pokusiłam się o przepis prosto z Burdy. Spodnie wyglądały fajnie, a na dodatek były rozpisane krok po kroku wszystkie czynności. Musiałam trochę pomniejszyć rozmiar, bo były w oryginale przewidziane dla większych dzieci. Spodenki zostały uszyte z samych resztek, generalnie miały być całe czerwone, ale zabrakło mi materiału, więc ratowałam się kraciastymi wstawkami. Spodnie szyłam bez przymiarki i ostatecznie są dłuższe niż powinny, ale stały się to nasze ulubione spodnie. Szczerze mówiąc ciężko było je sfotografować, bo synek bardzo regularnie ma je na sobie i tarza się wszędzie, gdzie się da (taka dusza zwariowana :-)), więc spodnie non stop w pralce lądowały. No ale w końcu został uchwycony w kadrze w drodze do żłobka.
Oto one nasze pierwsze Burdowe spodenki :-)