Ojej, ależ dawno tu nie zaglądałam. Buuu... w sumie tego się obawiałam, zakładając bloga, że nie pociągnę tego tematu długo. No cóż, czasu po prostu za dużo nie ma, a jeżeli już go trochę mam to w pierwszej kolejności poświęcam go na szycie, na fotosowanie i blogowanie niestety już go nie starcza.
A w między czasie sporo nowych rzeczy powstało, spódniczki dla Madzi, sukienki, spodnie dla Marcina, a ostatnio wracam do swojego dzieciństwa :-).
Eh z łezką w oku wspominam swoją Dianę, którą dostałam gruube lata temu na urodziny, do tej pory pamiętam ten moment jak się obudziłam, a ona sobie stała w różowym pudełku koło mojej poduszki. Z wrażenia szybko zamknęłam oczy i bałam się otworzyć, żeby się przypadkiem nie okazało, że to tylko sen :-). Sen to nie był, rodzice spełnili moje ówczesne marzenia, musiałam być chyba grzeczna, co nie :-)?
Tak czy inaczej, teraz moja córcia jest na tym etapie, a ja z radością szczerą i entuzjastyczną podpinam się pod jej Barbinki :-).
No więc nowe uszytki czas zacząć.
Jako drugi powstał strój czerwonego kapturka :-).
Wiem miało być księżniczkowo i dłuugo, ale jakoś nie mogłam się oprzeć. Trudno, na kopciuszka i Śnieżkę jeszcze przyjdzie czas. Z czerwonego kapturka jestem w 100% zadowolona, choć oczywiście, przed sesją zdjęciową postanowiłam wyprasować wdzianko i przypaliłam fartucha :-). Na zdjęciach Barbinka sprytnie zakrywa to ręką, ale fartuszek jest do poprawki :-).
No i
trzecia sukienka, to prawdziwa złocistość.
Jak zobaczyłam ten materiał w
sklepie, oniemiałam i wiem, że moja córcia też oniemieje :-). Materiał
jest ekstra złocisty i elastyczny, więc sukienka nie wymaga żadnych zapięć
(oprócz obróżki na szyi), więc bardzo łatwo się ją zakłada. Postanowiłam
zmierzyć się z trenem, szczerze mówiąc, nie wiem co mnie napadło, ale
tren rzeczywiście powstał, trochę jakiś taki koślawy ale jest :-). Będę musiała to jeszcze poćwiczyć.
Ale fajnie, mam ochotę zamknąć się w domu i szyć, szyć i szyć i przebierać. Eh, dziękuję ci kicia :-).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz